Iburg jest nad Bad Driburg, a Bad Driburg cieszy się taką samą sławą w Niemczech jak w Polsce Rybnik lub Tworki. Kliniki dla zmęczonych życiem, którzy w tym zmęczeniu ratują się wódeczką, strzykaweczką bądź światem, do którego "normalni" nie mają dostępu. Jednym wychodzi lepiej, innym gorzej i tak się to wszystko tutaj toczy. Lajf.
Iburg zaprasza do oglądania tego całego odwykowego krajobrazu z góry. Lasy, dróżki i ruiny. Teren sprytnie wykorzystywany przez gości na ziemi czasów średniowiecza. Zbudowali sobie tutaj taki ucieczkowy pałac. Jak się robiło gorąco i Frankowie zbliżali niebezpiecznie, uciekano na górę i zabarykadowywano przed wrogami. Oni szans nie mieli, co najwyżej jedną - szybko znaleźć się na dole, gdyż z trzech stron zamek otoczony był skalną przepaścią. Gdy rezygnowali więc, ci wrogowie, i wracali, skąd przyszli, mieszkańcy Driburga schodzili na pola i żyli sobie dalej w błogim poczuciu bezpieczeństwa. Jakby co - hops do zamku.
Może to dlatego pewien mężczyzna, który dziś ma rocznicę ślubu, gubi drogę w tutejszym lesie z kobietą, która bynajmniej nie jest jego żoną?
Kto wie, kto wie jaka siła tkwi w tych ruinach... Ucieczka i schronienie. Godna lub niegodna kontynuacja.
VIII wiek - zamek - schronienie, czyli 772 rok i Karol Wielki, który przybył tu i zbudował sobie drewnianą kaplicę pod wezwaniem św. Piotra. Pierwszy kościół w pogańskiej Saksoni! Pierwszy! W XII wieku postawiono na miejscu tej kaplicy zamkową murowaną kapelę, której ruiny zostały do dziś.
Chodzić po śladach Karola Wielkiego...
Zamek - schronienie nie był już tak potrzebny, więc biskup z Paderbornu wymyślił sobie w XII wieku, że wybudują tu dla niego letnią rezydencję. Oczywiście nie ot tak, bo kaprys miał, ale sprytnie, gdyż właśnie tutaj przechodziły i blisko siebie były dwa szlaki handlowe. Okazja, roztropność i cała reszta, o której pisać nie trzeba. W każdym wieku to samo, bo człowiek chyba nigdy się nie zmieni.
Klasztor też był, a jakże, ale tylko 4 lata. Pobliskie Gehrden było ciekawsze.
Pustelnicy też żyli.
I zamek, i rezydencja oczywiście kiedyś popadły w ruine, co do dziś podziwiać można.
Zjeść też można.
Na wieżę wejść można. I to za darmo. Samemu sobie do tej wieży drzwi otwierając.
Wszystko można?
Nie! Z mężczyzną, który właśnie obchodzi rocznicę ślubu, gubić się tutaj nie można! Ale... można spróbować!