Geoblog.pl    mamaMa    Podróże    Jestem w podróży...choćby tylko w głowie 2009    Las i zmora
Zwiń mapę
2009
13
gru

Las i zmora

 
Niemcy
Niemcy, Willebadessen
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 21068 km
 
Żeby nie było - śnieg jest! I zimno też!
Właściwie trzeba było założyć kalesony pod spodnie i w ogóle ubrać się cieplej niż do tej pory. Trzeba było, ale jak się nie zrobiło to nic tylko...szybciej, szybciej, szybciej. I uważać przy tym szatańsko, by na leżących wszędzie, porozrzucanych jakby przez kogoś, kamieniach się nie poślizgnąć.

Zaśnieżone lasy, drogi, skały. Już bardziej bożonarodzeniowo nie może być - świerki jako białe choinki, strojne jak młode panny, uginają się pod pozornie lekkim naporem puchu. Ta atmosfera jest wyjątkowa i nie znajdzie się jej w żadnym sztucznym supermarkecie. Tam jest bogato, kolorowo, kipiąco, tutaj jest spokojnie, skromnie i biało-zielono - balsam dla ludzkiego istnienia. Kto wybiera coś innego, ten...

W dodatku tyle w tych lasach historii, przeszłości, kamieni zastygłych, legend, które można dziś odnaleźć w wirtualnym świecie. Jedno wejście na stronę taką czy owaką i już się jest wśród pogan. Wtedy właśnie w Jaskini Zmory (Drudenhöhle) zmora mieszkała. Czasy Wodana, czyli ofiary bogu na spokojne i obfite w plony dni. Ona, pilnowana przez psa w swojej jaskini, bywała kapłanką w czasie ofiarnych ceremonii. Odziana w śnieżnobialą płócienną powłóczystą szatę zabijała źrebaka i jego krwią błogosławila licznych uczestników, czyli przybyłych zewsząd wiernych. Gdy czasy się zmieniły, a i ludzie z nimi, gdy chrześcijaństwo się szerzyło, chciane czy niechciane, opuściła swoją jaskinię wraz z psem. Nikt jej nigdy więcej już nie widział. Skała jest i czeka, choć tego drugiego wcale nie jestem pewna. Ofiarny kamień znajdujący się ponad nią, nie zdaje się tęsknić do krawawych czasów i wątpliwych rytuałów. Cieszy się wręcz bożonarodzeniową łagodną atmosferą, przygarnia do siebie małe, śnieżne choinki.

Parę kroków dalej Leniwy Mysliwy (Fauler Jäger) - 6 metrów wysoki, 24 metry szeroki piaskowy głaz, który też miał być ołtarzem ofiarnym pogan. Mnie bardziej odpowiada legenda, według której saksoński wartownik zmożony snem własnie w tym miejscu został napadnięty przez frankońskiego żołnierza. Czyżby skamieniał ze strachu?

Idąc dalej z ogromną przyjemnością, nucąc kolędę "Cicha noc..." (no nie można się w takiej okoliczności powstrzymać) kolejny pogański ołtarz "Mały Pan Bóg". Brzmi...pogardliwie. Cesarz Karol postawił w tym miejscu kamienny krzyż, miejscu do tej pory używanym do czczenia germańskich bóstw, by świeżo nawróceni nie myśleli o bogach dawnych, przegnanych precz, a wręcz bezlitośnie uśmierconych. A oni i owszem, na krzyż patrzyli, ale w duchu się śmiali i kpiąco "maly pan bóg" nazywali. Mówili tak, gdy go mijali w drodze do Wielkiego Boga Wodana, by jeszcze większe ofiary mu składać.

To tyle jeśli chodzi o pogan. Wciąż mam wrażenie, że pełno ich tu jeszcze wszędzie...

Po paru kilometrach dla odmiany zaciągnięci przez rozochoconego i niezmordowanego towarzysza wędrówki, przedzierając się przez romantyczne według niego błoto, dochodzimy do niesamowitego wąwozu. Strome skały i czarne bajora wody, połamane drzewa, zielony wszędobylski mech, atmosfera grozy i zaskoczenia.
W XIX wieku 500 robotników próbowało tutaj wybudować 600 metrowy tunel na potrzeby kolei. Najpierw problemy finansowe zahamowaly prace, potem obsunięcia ziemi, rewolucja w 1848 roku, a w końcu było na to za późno, bo w międzyczasie ludzkość bardzo się technicznie do przodu posunęła i niedokończony tunel okazał się być przeżytkiem. Prace zarzucono. Pozostał dziki świat skalno-wodnego-roślinnego współistnienia. Zachwyca tak, że wystarcza jeszcze na błoto w drodze powrotnej, jego romantyzm nagle działa i w wodnych oczkach odkrywamy zupełnie fascynujące życie. Lato zatrzymane w kadrze kałuży.

O lesie piszę, a gdzie ten las? Ponad Willebadessen. Miasteczko nieruchome, puste w niedzielę, zimowym snem ogarnięte. W związku z tym - zimą i zimnem - zjeżdżamy tam na poszukiwania ciepłego lokum z filiżanką parującego, rozgrzewającego napoju.
W sercu miasteczka park i były klasztor benedyktynek. Powstał w 1149 roku, zlikwidowany w 1810, dziś budynki używane są do różnych projektów, a przede wszystkim są siedzibą i własnością fundacji "Europejski Park Rzeźb Willebadessen". Fundacja ambitna, wystawy takie też, a w parku oglądamy prace przeróżne, wyzywające, święte i niezrozumiałe.
Czas jednak najwyższy na herbatę z cytryna i kawę z mlekiem. I toffi, których nikt z nas nie lubi.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (34)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (10)
DODAJ KOMENTARZ
BPE
BPE - 2009-12-14 11:57
O, a ja myślałam, ze tunele to tylko w Polsce przezytek.......bo jakoś tak dziwnie - 100 lat temu zbudowanie czegoś było realne, a teraz już nie jest.......
 
BPE
BPE - 2009-12-14 15:20
Źle się wyraziłam, chodziło mi o to, ze w Polsce jest odwrotna sytuacja - u nas 100 lat temu dało się wybudowac tunele, ale teraz się już nie da ........ bez komentarza
 
mamaMa
mamaMa - 2009-12-14 22:54
Kolejowe frustracje...
A moze to lepiej, ze tunel nie dokonczony, moze cos innego by sie stalo, katastrofa jakas, kto wie...
 
 niezdrowy
niezdrowy - 2009-12-15 11:15
jak mozna bylo sanatorium nie zauwazyc oj nie ladnie, bo jak sanatorium to i tzw "Kur- -schatten " a jak Kurschatten t o rano fango wieczor tango
 
mamaMa
mamaMa - 2009-12-15 11:29
A noca co?
 
mamaMa
mamaMa - 2009-12-15 11:57
Niezdrowy - sanatorium nie lezy w gestii naszych zainteresowan. Jeszcze nie...
 
 niezdrowy
niezdrowy - 2009-12-15 17:27
no tak rozumiem spieszylo sie do herbatki z cytryna ( i wkladka?) i do kawy z mlekiem( a moze i ( z cognac)i do nie lubianych toffi ". co do nocy to w nocy sie spi i sie......chrapie pisze jakby ktos nie wiedzial,chyba zeby sie nie spalo o marzylo o fango i tango.......o malzonce albo o malzonku pozostajacym w domu....czyz nie mam racji...?!
 
mamaMa
mamaMa - 2009-12-16 15:14
Niezdrowy zazdrosnik!
 
 niezdrowy
niezdrowy - 2009-12-18 20:26
...... ...no i czego tu zazdroscic,toffi? no nie ma czego ,a tak wogole to dlaczego Pani nazwala mnie zazdrosnikiem, jestem urazony....sic!
 
mamaMa
mamaMa - 2009-12-19 23:19
A sama nie wiem dlaczego. Takie asocjacje, chwilowe olsnienia, ktore szybko przemijaja.
Uraza tez minie, mam nadzieje. Lepiej nich minie, bo jeszcze zdrowiu zaszkodzi!
 
 
mamaMa
Anna M
zwiedziła 18% świata (36 państw)
Zasoby: 1403 wpisy1403 5501 komentarzy5501 22018 zdjęć22018 1 plik multimedialny1