Mogłaby występować w teledyskach Michaela Jacksona. Nie występowała. Używali jej za to naziści – jako ideału niemieckiej, wyniosłej kobiety. Uta von Ballenstedt była córką hrabiego Adalberta von Ballenstedt i przymusową żoną margrabiego miśnieńskiego Ekkehardta. Nie urodziła mu dzieci. Stanęła za to obok niego na wieki w naumburskiej katedrze, ba zainspirować studio Disneya używającego jej twarzy za prototyp do filmu „Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków” z 1937 roku, czy rozmarzyć Umberto Eco, który właśnie z nią chciał spędzić wieczór i zjeść kolację. Para małżeńska stoi tutaj od XIII wieku jako oryginalnej wielkości figury z 10-cioma innymi i zachwyca każdego zwiedzającego. Autora figur pełnych emocji trudno zidentyfikować, mówi się o Mistrzu z Naumburga, choć istnieje jeszcze teoria, że mogło być ich paru. Artysta wychylił się bardzo poza swoją gotycką epokę i pokazał uczucia, ludzi, którzy ciałami i twarzami wiele wyrażają. Uta najbardziej rzuca się w oczy, zapada w pamięć, inspiruje i ciekawi. Niemalże każda epoka zagrabiała sobie jej wizerunek na własność. Dziś jest „najpiękniejszą kobietą średniowiecza” i być może wspomoże swoim urokiem wniosek miasta Naumburga o wpisanie katedry na listę światowego dziedzictwa kulturowego Unesco. W czym mógłby pomóc jej Luter, tutaj właśnie wyświęcający na pierwszego protestanckiego biskupa świata Nikolausa von Amsdorfa.
Kręcimy się trochę po uroczym, choć zachmurzonym miasteczku, zaglądamy do kościoła St. Wenzel, w którym Johann Sebastian Bach i
Gottfried Silbermann sprawdzali, a tym samym budzili do życia piękne barokowe organy, akurat rozbrzmiewające wyjątkowym koncertem. W towarzystwie siąpiącego deszczu wyjeżdżamy parę kilometrów dalej, żeby rozgrzać członki i ucieszyć duszę skarbami okolicy, ale o tym za chwilę...