Mróz szczypie w nosy i krasi policzki, a śnieg błyszczący w słońcu oślepia oczy. Meklemburgia-Pomorze Przednie w zimowej odsłonie otoczonej błękitno-białą ramą jest zachwycająca. Odnajdujemy tutaj na krótką chwilę spokój pośród morenowych krajobrazów przeplecionych arystokratyczną zabudową. A gdy przejeżdżamy przez Weisdin i przecinamy oś kościółka i dworu zatrzymujemy się od razu. Jaka wspaniała perspektywa, ile harmonii w takim układzie, a do tego jeszcze jezioro na horyzoncie. Kościółek jest okrągły, górujący nad dworem, opadający w jego stronę, dominujący przesłaniem i ponadczasową symboliką.
W 1740 roku pożar zniszczył doszczętnie całą osadę Weisdin należącą od średniowiecza do rodziny von Peccatel. Jej akurat żyjący członek, Gotthardt Karol Fryderyk odbudowuje w latach 1747-49 najpierw kościół, a w 1749 roku dwór jako kompleks ze sobą współgrający. 12 lat później ojciec pięciu córek sprzedaje osadę księciu Adolfowi Fryderykowi IV von Mecklenburg-Strelitz, którego mieliśmy przyjemność spotkać
pierwszego dnia tego roku. Powodem transakcji był brak męskiego potomka. Historia nie odsłania uczuć córek, ich dalszych losów już poza rodzinnym miejscem. Godziły się na to w pełni, gdyż taki był damski los, czy może żałowały skrycie, może otwarcie takiej, a nie innej ojcowskiej decyzji? Otrzymały parę groszy ze sprzedanego majątku? Wiadomo jedynie, że szlachecki ród von Peccatel , którego początki sięgały początków XII wieku wygasł wraz ze śmiercią ich ojca Gotthardta w 1773 roku.
Gdy Adolf Fryderyk IV przejął barokowy dwór w 1761 roku przekształcił go w letnią rezydencję, którą regularnie odwiedzał. Nad drzwiami umieścił swój herb z takim to hasłem:”Honni soit qui mal y pense (Hańba temu, kto źle o tym myśli)”. I tutaj znawcy tematu na pewno wiedzą o co chodzi. Adolf Fryderyk miał zaszczyt dzięki wpływom swojej siostry Charlotty, żony angielskiego króla Jerzego III Hanowerskiego, być odznaczony Orderem Podwiązki przez angielski zakon rycerski. Order ten jest najwyższym i trzecim w hierarchii odznaczeniem brytyjskim, którego korzenie sięgają 1348 roku. Niejaki Edward III znalazł na dworskim balu podwiązkę jednej z dam, podniósł ją i zawiązując na swojej nodze wygłosił sławetne słowa, które po dziś dzień są dewizą orderu. Kapituła nadająca odznaczenie składa się z 24 członków, warunkiem przynależności jest wyznawanie religii chrześcijańskiej, a uhonorowanie nim oznacza osobiste szlachectwo z tytułem Sir i prawem dodawania do nazwiska liter K.G. (Knight of the Garter). Aż trudno uwierzyć, że ten właśnie ekskluzywny order trafił na meklemburskie wioski.
Dworek po powojennym wywłaszczeniu i socjalistycznym użytkowaniu jako szkoła dziś jest w rękach prywatnych (i aktualnie chyba szuka nowego właściciela). Za sobą ma jezioro Mittelsee otoczone lasem, a wokół spokój i wiejską idyllę.