Wyczyszczony fajerwerkami od wszelkich złych mar świat ukazuje się pierwszego stycznia w promieniach słońca niemalże krystaliczny jak łza. Cicho, kolorowo, ciepło, acz wietrznie. Krajobraz jest sensacyjny – zielona trawa, błękitne niebo ozdobione śnieżnymi cumulusami, po lewej klasycystyczny pałac tchnący dostojeństwem, po prawej ścieżynka prowadząca do ruin średniowiecznego kościółka. Trudno się oprzeć pomimo nocy i jej sylwestrowej wyjątkowości.
Zaczynamy od prawej kierując się na niewielkie wzgórze, które po dziś dzień świadczy o ludzkiej zagorzałości w zdobywaniu majątku. Wybudowany na nim w połowie XIV wieku kościół został zniszczony w 1520 roku na skutek sporu o prawo do jego posiadania pomiędzy szlacheckimi rodami Preen a von Moltzan. Ruiny trwają do dziś, pielęgnowane przez lokalnych patriotów, a obok zaskakuje mała drewniana dzwonnica. Podobno w zniszczonym kościele do wojny trzydziestoletniej przetrwały trzy dzwony, a w wieku XVII rodzina von Moltke ufundowała nowy, który wraz z dzwonnicą wstawiono do środka i dopiero w 1944 przetopiono na cele zbrojeniowe. Tradycję wznowiono w latach 2001/02, tym razem mała konstrukcja z dzwonem stoi obok ruin.
Dalej jest rześko i soczyście – trawa szalenie zielona, suche badyle na tle błękitu nieboskłonu zadziorne, pni kawałki dzielne, droga wokół jeziora Haussee tajemniczo-bagienna. Rusałki i topielce się w tych mrocznych i mętnych moczarach pochowały, głęboko zakopały, na szczęście dla nas, w lęku przed głośnymi wystrzałami. Możemy spokojną i suchą nogą przeskakiwać przez być może w innym przypadku niebezpiecznie wciągające trzęsawiska. Docieramy w końcu do pałacu, z którego sennie wyprowadzają się rozrywkowi goście. Któż inny jak nie sama dyrektorka wita nas uprzejmie i wylewnie. Być może wciąż bawi się przednio, jak na nocnym balu, sama się chwali, że była, a jakże, reprezentowała obiekt z przyjemnością. Trochę jej smutno, że nie może nas po pałacu oprowadzić, ale goście...wciąż trwa przedłużone wyjątkowo śniadanie...Pałac wybudowany w latach 1730-1740, klasycystycznie przebudowany pomiędzy 1808 i 1812 rokiem, należący do różnych szlacheckich rodzin, jak i onegdaj najbogatszego młynarza Niemiec Kurta Kampfmeyera (1829 rok), by w socjalizmie oddać się prozie szarego życia i wszystkim przybywającym otworzyć swoje wrota. Dawał się wykorzystywać za popadanie w ruinę, aż w końcu 15 marca 1997 roku po gruntownym remoncie otwarto w nim hotel.
A tak w ogóle land Meklemburgia-Pomorze Przednie to stare słowiańskie ziemie we wczesnym średniowieczu przez krucjaty włączone do Świętego Cesarstwa Rzymskiego, które posiadają ponad 2028 jezior, a do tego ponad 2000 pałaców i zamków. Co krok to jakiś niesamowity obiekt, rarytas arystokratyczny, tak skromnie w tej przestrzeni schowany. Jesteśmy zafascynowani i cieszymy się na te jeszcze licznie przed nami rzeczy do odkrycia.
Groß Plasten,
Göhren Lebbin,
Varchentin już widzieliśmy, jak mało, jak znikomo, jak dobrze wciąż mieć tyle świata przed sobą:-)