Lucynka...Siedem lat temu nieoczekiwane i radosne spotkanie na Sri Lance przyniosło w prezencie znajomość z dwoma podróżnikami, którzy niestrudzenie przemierzają świat. Dzisiaj Lucynka obchodzi 80-te urodziny. I choć liczby ta brzmi ciężko i dosadnie wcale taką nie jest w wydaniu kochanej jubilatki.
Poznań został odczarowany, z
radzieckiego i zabarwionego sepią zamienił się w słoneczny i roztańczony boogie-woogie. Poznań nie pokazał wprawdzie koziołków w południe, ku rozczarowaniu rzeszy turystów, ale zaskoczył pięknym, barwnym rynkiem i ogromną kreatywnością gastronomów i przedsiębiorców prześcigających się w pomysłach na wystrój i sposób oferowania fantazyjnych dań.
Poznań wydał się być rozzuchwalony, rozszemrany szeptem radosnych urodzinowych życzeń, które niosły się echem po uliczkach i zaklinały orzechowym farszem lukrowanych świętomarcińskich rogali. Poznań olśniony, Poznań ucieszony, Poznań wyczekujący wieczora, gdy błękitna dama rozjaśni Kolegiacki Plac swoich uśmiechem.
Lucynka....
Gwiazda wieczoru, rozkochanych w niej gości, bywalec świata i ciepło otwartego na dobro serca. Nie ma w nim miejsca na zgryzotę i fałsz, za to jest bezdenne na radość, ciekawość, śmiech i upojenie drogą.
Były ochy i achy, był szampan i czekoladowy tort, zimne ognie i wielka skrzynka na materialne zasoby. Były śpiewy i uśmiechy, był dziecięcy śmiech i płacz, opowieści, pytania i na nie odpowiedzi. I ciągnące się wzdłuż sufitu proporczyki z całym podróżniczym życiem bohaterki – co rok to wyprawa, bliska czy daleka, wyprawa, której ciąg dalszy następuje nieodzownie i nieugięcie od czterdziestu już lat. W tym roku Lucynka była w Islandii, a w przyszłym zobaczy Iran.
Kochana...dajesz tyle siły i zawyżasz poprzeczkę nad wyraz uroczo i z wdziękiem.
Ileż miałam na tej Sri Lance szczęścia!
P.S. Drugiego podróżnika,
Miecia, niestety nie było...przebywał na Madagaskarze:-)